Czy zastanawialiście się kiedykolwiek jak będzie wyglądała Wasza przyszłość, gdzie spędzicie ostatnie lata swojego życia? Być może część odpowiedziałaby, że ma jeszcze czas na takie rozmyślania. Z pewnością jednak pewien odsetek osób odpowiedziałby twierdząco na postawione pytanie. Historia jednej z przedstawicielek drugiej grupy stała się inspiracją dla Anny Morawiec, pozwalając na powstanie takiej produkcji jak „To byłoby coś pięknego”, której pokaz odbył się w ramach projekcji filmowych trzeciego dnia Offeliady.
W dokumencie tym poznajemy nauczycielkę, najprawdopodobniej biologii, która jako świadoma obywatelka zainteresowała się wysokością swojej przyszłej emerytury. Jakież było jej zdziwienie, gdy okazało się, że po wielu latach pracy otrzymywałaby 1036 złotych miesięcznie. Urzędnicy mieli jednak dla niej dobrą wiadomość- jeśli popracuje rok dłużej niż jest to wymagane to jej emerytura wzrośnie o zawrotną sumę nieco ponad 60 złotych. Główna bohaterka, niezadowolona z takiego obrotu spraw, postanawia spędzić więc wieczorne lata swojego życia, i tu uwaga, na Marsie! Możliwe, że bylibyśmy mniej zdziwieni, gdyby zapragnęła osiedlić się na Księżycu. Chociaż raczej i to byłoby dla nas dość niezrozumiałe. Dorosłe dzieci, brak sprzeciwu ze strony męża, który zresztą podziwia małżonkę za odwagę, sprawia, że bohaterka przechodzi przez kolejne fazy przybliżające ją do upragnionego rejsu na Marsa. Jednym z koniecznych warunków do spełnienia przez przyszłych marsjańskich osadników są pozytywne badania lekarskie. W tym momencie niemożliwym staje się nieporuszenie kwestii dotyczących wartości życia ludzkiego. Do tego typu rozważań skłonić powinny informacje podawane przez lekarza- długotrwałe przebywanie w przestrzeni kosmicznej prowadzi do rozmiękania kości. Proces ten spowolnić mogą jedynie systematyczne ćwiczenia, wzmacniające układ kostny. Po pewnym czasie jednak kości i tak ulegną całkowitemu rozmięknięciu, co ostatecznie doprowadzi do śmierci. Główna bohaterka będąc świadomą tych zagrożeń, nie zmienia swojego postanowienia o zamieszkaniu na Marsie. Twierdzi nawet, że woli tam umrzeć po kilku latach, niż żyć na Ziemi i cieszyć się starością przez długi czas. Kobieta nie jest chyba tak do końca świadoma swoich wyborów. Jak bowiem można wybrać pewną śmierć zamiast długich lat, ubogiego, ale jednak życia? Wizja osiedlenia się na Marsie może być jedynie zwykłym przejawem tchórzostwa. Jest ucieczką od niechcianego życia, które nawet jeszcze nie nadeszło. Łatwo jest po prostu sobie wyjechać i zostawić najbliższych. Ciekawe, czy bohaterka filmu „To byłoby coś pięknego” zastanawia się nad przyszłym losem porzuconego przez nią męża. Mówi, że nie chce pozostać na utrzymaniu dzieci, choć prawdopodobnie skazuje na to swojego partnera.
Warto zastanowić się nad pobudkami jakimi kierowała się Pani Anna Morawiec, kiedy tworzyła omawiany obraz filmowy. Być może chciała zaprezentować alternatywne możliwości spędzenia starości. Mogła także pragnąć pokazać, że mając jakiś cel w życiu łatwiej jest nam radzić sobie z otaczającą nas rzeczywistością. Funkcjonowanie w sferze własnych marzeń, pozawala odgrodzić się od trudów codziennego życia. Wszystko podporządkowujemy jednemu- spełnieniu tego właśnie życzenia. Co samo w sobie nie musi być złe. Problemem staje się to wówczas, kiedy spełnione marzenie nie sprostało naszym oczekiwaniom. Jest jeszcze co najmniej jedna prawdopodobna teoria, która prezentowałaby cele przyświecające autorce filmu. Dosłownie interpretując przywoływany obraz, Anna Morawiec mogła chcieć po prostu pokazać, jak wysoko urzędy cenią pracę człowieka, zmuszając go na starość żyć za kwotę mniejszą niż średnia krajowa. Kwota 1036 złotych nie jest najniższym dochodem jaki w naszym kraju otrzymują renciści i emeryci, ale suma ta w żaden sposób nie odzwierciedla wysiłku jaki wkładano w wykonywaną przez wiele lat pracę. Wszystkie wymienione możliwości wydają się prawdopodobne. Można zatem uznać, że to one kierowały autorką, choć kwestia nadal pozostanie tematem spornym, bo czy w tym filmie nie mogło chodzić o jeszcze coś innego? Na to pytanie może już jednak odpowiedzieć jedynie sama Anna Morawiec.
Dorota Wachowiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz